sobota, 6 lipca 2013
wtorek, 18 czerwca 2013
8
Szłam ciemną uliczką, w znikomym
celu.
Coś niewidzialnego mnie tam ciągnęło, jakaś jakby nić. Robiło się coraz
ciemniej, telefon wibrował. Nie zwracałam na to uwagi. Nie przeszkadzało mi to
wcale, widziałam idealnie. Wpatrzona w drogę, kierowałam się na wschód, szłam
już może pół godzinny. Głowa – czemu tak boli ?
Przecież jestem wampirem. Nie
powinnam nic czuć, a jednak. Robiło się coraz bardziej pusto, ciemno. Telefon
dalej dawał o sobie znać. Szłam jak w transie, nie bałam się, bo niby czego.
Nagle moim oczom ukazała się duża polana, porośnięta wokoło lasem, duża trawa
chyba dawno nikt tutaj nie zaglądał. Stał na niej wysoki mężczyzna.
Wydawało
się, że go znam. Przyspieszyłam kroku i znalazłam się naprzeciw mężczyzny.
Wpatrywał się we mnie, a potem się uśmiechnął.
Byłam zdezorientowana.
- co ja tutaj robię?
Nagle mnie olśniło, jak się tu
znalazłam. I ta głowa coraz bardziej bolała.
- przyszłaś tutaj, bo ja tak
chciałem.
Usłyszałam silny głos mężczyzny,
który niósł się po lesie. Zrobił krok w moją stronę, ja automatycznie się
odsunęłam.
- dlaczego ?
Głos mi dziwnie zadrżał, nagle
poczułam lęk. Kto to jest?
- boisz się prawda? Świetnie,
niby taka silna, a się boi. Ciekawe?
Sparaliżowało mnie, mężczyzna
przejechał mi zimnym palcem po policzku. Nie mogłam się ruszyć, kto to jest?
Jak mnie znalazł. Łza pojawiła się na moim policzku. Chciałam żeby Klaus mnie
znalazł. Nie potrzebna była ta sprzeczka. Telefon po raz kolejny przypomniał o
sobie.
- czemu nie mogę się ruszyć?
Zapytałam z przerażeniem. Matko
jak się boje.
- widzisz tak działają czary,
ciemne czarny. Bardzo się cieszę, że działają.
Pojedyncza łza spłynęła na mój
policzek. Mężczyzna spojrzał mi głęboko w oczy.
- czego chcesz od mnie?
Krzyknęłam przerażona. Klaus
gdzie jesteś, chciałam go mieć przy sobie.
- nie od ciebie kochanie, tylko
od Klausa. Wiesz bo ja bardzo chce go zabić. Zabić. Zabić.
Nagle moją głowę przeszedł ból,
upadłam na ziemię, a z mojego gardła wydostał się przerażający krzyk. Czułam
się tak jakby ktoś wbił mi tysiąc szpilek w czaszkę. Tajemniczy się uśmiechnął,
a ból zmniejszył się do minimum. Podszedł do mnie i podniósł mnie.
- czemu mi to robisz?
Zaczęłam szlochać.
- ponieważ już powiedziałem ty
jesteś kluczem do Klausa. To co zrobił, to że wybił całą moją rodzinę,
zasługuje na najgorsze. Mógłbym go zabić, ale po co? Jak mogę podręczyć taką
ślicznotkę.
Ten jego uśmiech mnie przerażał.
Czułam jego zimny oddech na policzku. Przełknęłam głośno ślinę, otworzyłam oczy
i zobaczyłam, dwanaście czarownic. Poczułam, że mnie nie blokuje wstałam
błyskawicznie i chciałam uciec, ale wtedy poczułam przerażający ból w klatce
piersiowej, a potem była już nicość.
Z perspektywy Klausa:
Szedłem ulicą kolejny raz
wybierając ten sam numer.
I kolejny raz to samo. Byłem wściekły na siostrę,
czemu tak na nią naskoczyła. Miałem ochotę kogoś zabić. Czemu ona nie odbiera,
zaczynam się bać. Po raz kolejny znalazłem się na rynku. Te same twarze,
chciałem ją przytulić. Przeprosić. Zawróciłem, szybkim krokiem wróciłem do
hotelu, Rebekah siedziała dalej w moim pokoju i miała wszystko gdzieś. Moja
wściekłość wzięła górę, podbiegłem do niej i mocno potrząsnąłem ją. Należało
się jej, za to jak potraktowała Caroline.
- CO TY NAROBIŁAŚ ?
Krzyknąłem, a ona wyrwała się i
usiadła na łóżku.
- O co ci chodzi ?
- O co mi chodzi? O Caroline
nigdzie jej nie ma, a telefon wyłączony.
- Może poszła się zabawić, zawsze
była lekkich obyczajów.
Teraz mnie wyraźnie wkurzyła,
chciałem ją zabić.
- NIGDY NIE MÓW TAK O NIEJ
ROZUMIESZ.!
Do pokoju wpadli nasi bracia, w
ataku furii uderzyłem pięścią w ścianę, a z sufitu posypał się tynk. Wybrałem
kolejny raz numer, ale po chwili rzuciłem nim o ścianę.
- spokojnie bracie, co się stało?
Położył dłoń na moim ramieniu
Elijah.
- laska mu zginęła.
Oznajmiła tak spokojnie siostra,
a mnie trafiał szlak. Zacisnąłem ręce w pięści i zamknąłem oczy. Chciałem
trochę ochłonąć.
- jak to nie ma jej, to gdzie
jest?
Kol, był wyraźnie zmartwiony.
Słyszałem jak wyciąga telefon, ale po chwili już go chowa.
- Rebekah na nią naskoczyła, a
ona wybiegła. Głupi zostałem, a jak jej coś się stało, nie wybaczę sobie. Czemu
za nią nie pobiegłem.
Po raz kolejny zadałem sobie to
samo pytanie. Usiadłem, a potem schowałem twarz w rękach.
- Spokojnie znajdziemy ją. Jest
silna.
Elijah też się przejął, tylko
Rebekah była poirytowana.
- Klaus zbieraj się idziemy na
miasto trzeba ją znaleźć.
Wybiegłem, ruszyłem ciemnymi
ulicami, nie miałem pojęcia gdzie jej szukać.
Z perspektywy Caroline:
Ten ból. Ten pokój. Czułam, że w
nadgarstki wbija mi się materiał przesycony werbeną. Nie mogłam normalnie
myśleć. Otworzyłam oczy siedziałam na środku dużego pokoju. W kącie siedziała
młoda kobieta i wypowiadała jakieś zaklęcia. Moja głowa pękała czułam, że
niedługo tego nie wytrzyma. Chciałam pozbyć się tego okropnego bólu. Do ciemnego
pokoju wszedł ten sam tajemniczy mężczyzna.
Modliłam się, żeby mnie dobili, ten
ból mnie dosłownie dobijał. Spojrzałam błagalnie w stronę mężczyzny.
- O już się obudziłaś, bardzo się
cieszę!
- głowa, niech ona przestanie
boleć!
Krzyknęłam, a echo przeszło po
całym pomieszczeniu.
- spokojnie, powiesz gdzie jest
twój ukochany. Przestanie cię boleć.
Zbliżył swoją twarz tak, że
dzieliło od mojej zaledwie kilka centymetrów. Spuściłam wzrok.
- spadaj…
- nie ładnie, nie ładnie zła
odpowiedź.
Wyciągnął nóż i rozciął mi
policzek. Poczułam, że był zamoczony w werbenie, krzyknęłam. Ciepła krew oblała
mój policzek. Odchylił moją głowę do tyłu i wlał krople werbeny do moich oczu.
Zawyłam z bólu.
Moje oczy się topiły. Nie miałam siły krzyczeć. Nagle kobieta z
boku wstała.
- gotowe.
- teraz kochanie znajdziemy
twojego pierwotnego.
Zaśmiał się szyderczo, położył mi
dłonie na czole i parzył w moje myśli. Skala bólu stała się nie do wytrzymania,
zaczęłam krzyczeć.
- mam już wiem, wyślijcie do
niego Camille i Toma.
- ciii skarbie… jeśli będziesz
grzeczna nic ci nie zrobimy.
W moich oczach pojawiły się łzy,
które ciurkiem spływały po policzkach. Nie bałam się o siebie tylko o niego,
jak mu coś zrobią. Wiem, że to głupie jak można pokonać tysiącletnią hybrydę,
ale to było silniejsze. Nie wiem ile tu siedziałam, godzinę, dwie, a może całą
noc. Gdyby nie Rebekah to bym się tutaj nie znalazła, boje się. Mój telefon w
końcu przestał dzwonić. Siedziałam sama, ciemność moje oczy bolały. Jakaś
dziwna siła sprawiała, że opadałam coraz
bardziej z sił. Nagle do pokoju weszła jakaś młoda kobieta, blondynka o
szczupłej budowie ciała, podeszła do mnie, patrzyła na mnie.
Chciała mnie rozwiązać, ale wtedy
wpadł ten wrogi mężczyzna i powalił ją na ziemię, a mnie ogarnęła nicość…
************************
Jest ósmy ;)
Przepraszam, żę dopiero teraz ale miałam w szkole niezły zapierdziel mam nadzieje, że się podoba :)
Wydawało się, że go znam. Przyspieszyłam kroku i znalazłam się naprzeciw mężczyzny. Wpatrywał się we mnie, a potem się uśmiechnął.
I kolejny raz to samo. Byłem wściekły na siostrę, czemu tak na nią naskoczyła. Miałem ochotę kogoś zabić. Czemu ona nie odbiera, zaczynam się bać. Po raz kolejny znalazłem się na rynku. Te same twarze, chciałem ją przytulić. Przeprosić. Zawróciłem, szybkim krokiem wróciłem do hotelu, Rebekah siedziała dalej w moim pokoju i miała wszystko gdzieś. Moja wściekłość wzięła górę, podbiegłem do niej i mocno potrząsnąłem ją. Należało się jej, za to jak potraktowała Caroline.
a mnie trafiał szlak. Zacisnąłem ręce w pięści i zamknąłem oczy. Chciałem trochę ochłonąć.
Modliłam się, żeby mnie dobili, ten ból mnie dosłownie dobijał. Spojrzałam błagalnie w stronę mężczyzny.
Moje oczy się topiły. Nie miałam siły krzyczeć. Nagle kobieta z boku wstała.
Zapraszam do KOMENTOWANIA
piątek, 7 czerwca 2013
7
Nowy Orlean świat pełen tajemnic
i dramatów.
W tym mieście królują wampiry, tak wampiry i nikomu nie pozwolą
sobie wejść w drogę. Ciekawe miejsca są mroczne i niebezpieczne dla zwykłych
śmiertelników. Po kilkunastu godzinach lotu, byliśmy w małym hotelu. Rozpakowałam
swoją walizkę, a Klaus opróżniał swoją. Nagle objął mnie od tyłu.
- chodź pokaże Ci najlepsze
miejsca tego miasta.
Zamruczał mi do ucha. Obróciłam
się, złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Ukochany wziął mnie za rękę i
wyszliśmy z małego hotelu. Holl był urządzony w starym stylu, drewno było
motywem przewodnim. Za kontuarem stała miła drobna recepcjonistka i uśmiechała
się do wszystkich. Pierwotny wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w miasto, zabawa
dopiero się zaczynała. Szliśmy wąskimi uliczkami, wtuleni w siebie w końcu
dotarliśmy na rynek miasta. Gdzieś z boku stała stara kapela i grała jazz, ktoś
z boku malował. Ludzie się przepychali, inni zatrzymywali. Każdy na chwilę przystanął,
by zobaczyć urok tego miejsca.
- Klaus tu jest magicznie.
Popatrzyłam mu
głęboko w oczy.
- Dlatego cię tu
zabrałem.
Powoli zbliżył
swoją twarz i złożył na niej namiętny pocałunek. W głowie mi się zakręciło,
czułam się fantastycznie.
- teraz pokażę ci
moją ulubioną knajpkę.
- chodźmy.
Wplótł swoje palce
między moje i udaliśmy się do wyznaczonego miejsca, już na zewnątrz było
słuchać mocny śpiew mężczyzny.
Weszliśmy do środka, było tam tak przytulnie,
czarnoskóry mężczyzna śpiewał i towarzyszyła mu orkiestra, a kobiety mdlały pod
sceną. Jakaś para siedziała w rogu i się całowała. Przeleciałam wzrokiem po
Sali w poszukiwaniu wolnego miejsca do siedzenia, zatrzymałam się na wolnym
stoliku. Pociągnęłam Klausa w stronę wolnego stolika, muzyka przestała grać.
- Niemożliwe,
Klaus MÓJ stwórca, MÓJ mentor, MÓJ zbawca.
Zszedł z sceny
wokalista i z uśmiechem podszedł do Klausa.
- Marcel ! Mój
wspaniały uczeń.
Ukochany wykonał
przyjacielski uścisk z wokalistą. Stałam z boku i wpatrywałam się w całe
zdarzenie. Marcel obrócił się w moją stronę, potem popatrzył na Klausa i znowu
na mnie.
- A to kto mój
kochany przyjacielu.
Uśmiechał się do mnie
przyjacielsku.
- A to Marcelu
jest moja ukochana Caroline.
- Witaj Caroline,
jestem Marcel. Nie sądziłem, że Klaus znajdzie swoją ukochaną.
- Witaj Marcelu,
miło poznać.
Mężczyzna był dość
wysoki dobrze zbudowany, zawsze uśmiechnięty.
- Kelner trzy razy
Burbon proszę.
Krzyknął wokalista
i usiedliśmy wszyscy przy stole. Po chwili przy stoliku znalazła się kelnerka o
blond włosach.
- Klausie co cię
sprowadza do Nowego Orleanu?
- Mam parę spraw
do załatwienia, ale też chciałem pokazać ukochanej moje ulubione miasto.
- Może zdradzisz
jakie to sprawy.
Klaus zrobił się
jakiś dziwny, wzięłam spory łyk drinka. Mocny napój rozpalił moje gardło,
zapadła dziwna cisza. Klaus się zrobił groźną minę.
- Marcel, miło Cię
było spotkać, ale idziemy oglądać dalej miasto.
Pierwotny podniósł
się, a ja zrobiłam to samo.
- kochani chcecie
zobaczyć najlepszą część miasta, zapraszam za mną.
Uśmiechną się
Marcel i wyszliśmy wszyscy z knajpki, przytulona do Klausa ruszyłam za
Marcelem. Popatrzyłam na pierwotnego pytającym wzrokiem, a na odpowiedź
dostałam całusa w czoło. Szliśmy wolno Marcel co chwilę się z kimś witał. Klaus
wyraźnie był tym poirytowany, skręciliśmy w wąską uliczkę i naszym oczom
ukazała się masywna budowla. W środku widać była niezła zabawa, był to stary
budynek ale miał jakąś magiczną część.
Obrócił się do nas
Marcel i wskazał ręką na budynek.
- chodźmy zobaczyć
to cudo.
Odezwałam się i
ruszyłam do środka, ukochany z Marcelem zostali sami na zewnątrz. Wewnątrz
panował klimat mocnego klubu dyskotekowego, mocne lasery i natężenie świateł,
nikt się tutaj nie ograniczał. Widać było, że wampiry żądzą. Po lewej stronie
ciągnął się długi bar, na piętrze miał swoje miejsce DJ. Udałam się do baru i
usiadłam na jednym z krześle.
- co dla ciebie
piękna.
Odezwał się
uroczy, młody barman.
- a co pan poleca?
- poczekaj zrobię
ci coś specjalnego.
Uśmiechnęłam się i
wpatrywałam się dalej w bawiących się ludzi, z tańczącego tłumu zobaczyłam
moich towarzyszy śmiejących się, chyba załatwili wszystko co im leżało na
duszy.
- proszę to dla
ciebie.
Za swoimi plecami,
usłyszałam głos tego samego mężczyzny.
- dziękuje.
Sięgnęłam po
swojego drinka i wzięłam mały łyk. Klaus z Marcelem podeszli do mnie, od razu
przytuliłam się do mojego ulubionego pierwotnego.
- jak ci się
podoba moje królestwo Caroline.
Usiadł obok mnie
Marcel.
- jest dosyć
ciekawie i robią dobre drinki.
Uśmiechnęłam się
do barmana.
- Zapraszam na
piętro tam się dopiero zaczyna zabawa.
Wypiłam do końca
drinka i udaliśmy się na piętro, szliśmy wolno po kątach siedzieli ludzie i
wampiry. Marcel podszedł do jakiejś blondynki i udali się jakiegoś
pomieszczenia.
- Chodź kochana
pokaże ci miasto z góry.
Klaus wziął mnie
za rękę i udaliśmy się na duży balkon, widoki zapierały dech w piersiach. Cały
Nowy Orlean był oświetlony, to miejsce magiczne podeszłam do Klausa objęłam go
i mocno pocałowałam. Klaus przyciągnął mnie do siebie i mocno całował, kiedy
skończył uśmiechnęłam się do niego.
- Kocham Cię
Caroline.
Spojrzał mi
głęboko w oczy, i jeszcze raz namiętnie pocałował.
- Klaus też Cię
kocham.
- Chodźmy do
hotelu.
Powiedział i
skoczył z balkonu, stanął i wyraźnie czekał na mój ruch. Powoli przełożyłam
nogi przez barierkę i skoczyłam, było szybko i łatwo.
- bardzo ładny
skok kochana.
Chwycił mnie za
rękę i ruszyliśmy pędem do hotelu, ciepły wiatr otulał nasze twarze po kilku
minutach byliśmy w hollu, wolno ruszyliśmy w stronę naszego pokoju. Przed
drzwiami stał Kol i wyraźnie się ucieszył, że nas zobaczył.
- Kol nie masz
swojego pokoju?
Zapytałam wchodząc
do naszego pokoju usiadłam na łóżku, a bracia usiedli na fotelach.
- Mam ale chciałem
wam powiedzieć, że Rebekah i Elijah jutro przyjeżdżają nas odwiedzić.
- Fantastycznie,
dawno nie widziałem się z siostrzyczką. Ciekawe czy będzie sama czy z tym
sportowcem Mattem?
Klaus wstał,
otworzył okno i wpatrywał się czarne niebo.
- co, że niby Matt
i Rebekah są razem ?
Byłam wyraźnie
zdziwiona nie sądziłam, że oni razem. Podeszłam do Klausa i przytuliłam się
mocno.
- No wiesz
Caroline jak ty i Klaus możecie być razem to oni tym bardziej.
Zaśmiał się Kol.
- Kol, a ty kiedy
przedstawisz na swoją wybrankę?
- na razie żadna
nie zasługuje na moje zainteresowanie.
- a może żadna cię
nie chce.
Zachichotał Klaus.
- dobra idę na
miasto coś zjeść, miłej nocy.
Kol wyszedł z
pokoju, a Klaus objął moją twarz i delikatnie pocałował.
- co będziemy
robić.
Wplótł mi rękę we
włosy.
- a co masz na
myśli.
Przygryzłam wargę
i pocałowałam go namiętnie.
Ukochany przyciągną mnie do siebie, jego dłonie
weszły pod moją koszulkę, a po chwili wylądowała ona na podłodze. Całując się
cały czas przeszliśmy na duże małżeńskie łoże położyłam się, a Klaus znalazł
się nad mną. Całował mnie po szyi, jego dłonie były wszędzie. Nagle przerwał
nam mój wibrujący telefon usiadłam, a Klaus położył się na plecach.
- uratowana przez
telefon po komórkowy.
Zerknęłam na
telefon ale szybko go odłożyłam.
- To na czym
skończyliśmy?
Niklaus usiadł
obok mnie, jego ręka powędrowała na plecy. Moje ciało nagle zrobiło się gorące,
chwyciłam go za włosy i namiętnie pocałowałam. Całowałam go mocno, Klaus miał
taki słodki oddech. Język Klausa badał moje uzębienie, całowałam go bardzo
mocno. Jego ręka powędrowała do moich szortów, odpiął guzik i przejechał rękoma
po moim brzuchu. Spojrzałam na jego koszulkę, a on ją szybko
ściągnął. Jego tors był rewelacyjny dobrze zbudowany gładziłam rękoma po jego
wyrzeźbionej klacie, Klaus powrócił do moich spodenek gładził rękoma po moim
udzie. Po chwili moje szorty wylądowały na podłodze, mocno go pocałowałam, usta
ukochanego były takie miękkie. W pokoju było bardzo gorąco, krople potu
znalazły się na moim karku, starłam je i powróciłam do ust Klausa ściągnęłam mu
spodnie. Mężczyzna zaczął całować mnie po obojczyku, ramionach szybkim ruchem
jego ręka powędrowała na plecy i odpiął metalowe zapięcie stanika, lekko się
zaczerwieniłam. Nie miałam się czego wstydzić, a to było silniejsze. Klaus był
bardzo rozpalony, jego pocałunki były takie mocne, jakby chciał wyssać moje
wargi. Jego ręce powędrowały do moich majteczek, szybko je rozerwał. Szkoda,
były dosyć ładne ukochany szybko pozbył się swojej bielizny. Chwile potem
byliśmy jednością. Czułam się fantastycznie, delikatnie całował, delikatnie
dotykał. Kochałam tego faceta, kochałam.
Przytulona do jego torsu, chciałam
żeby tak było już zawsze. Chciałam się przy nim budzić i zasypiać. Pierwotny
chyba zasnął, zamknęłam oczy i myślałam o naszym pierwszym spotkaniu w
Londynie. Kiedy tak rozmyślałam zmorzył mnie sen. Następnego dnia obudziłam się
wypoczęta, chciałam się przytulić ale nie było nikogo obok mnie. Zobaczyłam
tylko kartkę:
„Kochanie pojechałem po rodzeństwo na
lotnisko, będę niedługo…
KOCHAM CIĘ KLAUS”
Uśmiechnęłam się,
wstałam wzięłam świeże ubrania i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki
prysznic, wysuszyłam starannie włosy. Założyłam kwiaciastą sukienkę i czarne
balerinki. Radosna wyszłam z łazienki, wtedy do pokoju wszedł Klaus i jego
siostra.
- Klaus co ona tu
robi?
Krzyknęła
zdenerwowana Rebekah…
***********************
No i jest kolejne :)
Jak się podoba zostawiajcie komentarze :***
***********************
No i jest kolejne :)
Jak się podoba zostawiajcie komentarze :***
piątek, 31 maja 2013
6
Hej kochani ! Zmieniłam wystrój bloga :) Mam nadzieje, że się podoba :*
___________________________
- no wiesz, samochód mi się zepsuł.
- tak, a może pan Klaus miał wygodniejszy.
Wstałam i podeszłam pod drzwi, czekałam na nadejście Klausa.
- może niech się wszyscy dowiedzą co cię z nim łączy.
Podeszła do mnie i powiedziała to dość głośno aby dziewczyny
mogły to usłyszeć.
- dziewczyny uspokójcie się.
Podszedł do nas Klaus, wypuściłam głośno powietrze,
przewróciłam oczami i weszłam do Sali. Co ona sobie myśli? Dlaczego mi to robi?
Zajęłam miejsce wyciągnęłam notatnik i czekałam na rozpoczęcie wykładu.
Zacisnęłam ręce na krześle dosyć mocno tak, że zrobiły się lekkie wgniecenia. W
końcu do Sali wszedł Klaus, uśmiechnięty jak zawsze. Oczy mi zabłyszczały
uśmiech znalazł się na twarzy. Pierwotny zaczął swój wykład, robiłam notatki.
Po skończonym wykładzie, z uśmiechem wyszłam z Sali. Kolejne wykłady ciągnęły
mi się bardzo, dzień był senny. Po ostatnim długim wykładzie wyszłam z budynku,
padał lekki deszcz szłam powoli ponurymi ulicami Londynu. Włosy miałam mokre i
potargane, dosyć szybko znalazłam się w suchym mieszkaniu. Kurtkę odwiesiłam w
hollu, weszłam do kuchni wypiłam torebkę krwi. Usiadłam przed telewizorem i
zaczęłam oglądać jakiś nudny film, robiło się ciemno. Dziś miałam iść na
kolacje do Klausa, poszłam wziąć szybki prysznic, otuliłam się ręcznikiem.
Włosy wysuszyłam i starannie wyprostowałam, zrobiłam mocny makijaż. Długo
stałam przed szafą i wypatrywałam się w moje ubrania, wybrałam czarną, krótką
cekinową sukienkę z odsłoniętymi całymi plecami. Do sukienki dobrałam wysokie
czarne szpilki i kilka dodatków. Przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądasz
ślicznie- odezwałam się sama do siebie. Zabrałam torebkę i płaszcz, wsiadłam do
taksówki. Kazałam się zawieź do Klausa, w samochodzie leciała cicho muzyka
jakieś stare lata osiemdziesiąte, oparłam głowę o szybę i patrzyłam na ulicę
Londynu. Po dziesięciu minutach drogi byłam na miejscu, wręczyłam mężczyźnie
odpowiedni banknot. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę drzwi.
Zapukałam delikatnie i po chwili drzwi się otworzyły, stał w nich wyskoki
mężczyzna o zabawnej twarzy. Mężczyzna uśmiechał się, a ja stałam nieruchomo.
- przepraszam jest może Klaus.
Odezwałam się po chwili.
- jakie moje maniery, jestem Kol.
Mężczyzna wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja podałam mu
swoją.
- O tak słynna Caroline, zapraszam Klaus powinien zaraz
wrócić.
Kol puścił mnie przodem, udałam się w stronę salonu. Czułam
wzrok Kola na sobie, pojawił się raz w moim rodzinnym mieście. Nie poznałam go
dobrze, pamiętam go jedynie z balu.
- czego się napijesz Caroline.
- obojętnie.
Usiadłam w fotelu i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
- no więc co ty tutaj robisz.
- studiuje, mam lepsze pytanie co ty tutaj robisz?
Kol podał mi drinka i usiadł obok mnie.
Wzięłam mały łyk,
alkohol rozpalił moje gardło uśmiechnęłam się ponuro czekając na odpowiedź
Kola.
- przyjechałem odwiedzić brata, mieliśmy razem jechać do
Francji. Klaus powiedział, że coś go zatrzymało i nie może jechać… – zrobił małą
pauzę- … chyba wiem nawet co, a raczej kto.
- też się zdziwiłam, że go tutaj zastałam. Stare życie się
za mną ciągnie.
Przygryzłam lekko wargę, wtedy do domu wszedł Klaus. Wszedł
do salonu i był wyraźnie zdziwiony tym, że zobaczył mnie i Kola rozmawiających
ze sobą. Uśmiechnęłam się do ukochanego.
- witaj Klaus.
Odezwał się Kol i poszedł do kuchni.
- nie szkodzi, miałam towarzystwo.
- wynagrodzę ci to obiecuje.
Pocałował mnie delikatnie w policzek.
- chodźmy gdzieś na kolacje.
- czekajcie, nie idźcie nigdzie już zamówiłem chińszczyznę.
Stanął w drzwiach Kol i dalej popijał drinka.
Usiadłam z Klausem na kanapie, oparłam głowę na jego
ramieniu. Niklaus bawił się moimi włosami.
- Caroline słyszałem o twojej sprzeczce, z niejaką Nicole.
Usiadł obok nas Kol.
- Widzisz Kol, niestety- westchnęłam- chętnie urwałabym jej
głowę.
- To na co czekasz, na pewno jesteś od niej silniejsza.
Zaśmiał się cicho Kol.
- Braciszku ty nie miałbyś oporów.
Powiedział Klaus i poszedł otworzyć drzwi. Do salonu wszedł
mężczyzna z wózkiem pełnym jedzenia. Po chwili siedzieliśmy przy stole i
jedliśmy sushi,
rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Kiedy skończyliśmy Klaus wziął
mnie za rękę i poszliśmy do jego sypialni. Zamknęłam drzwi podeszłam do
ukochanego, objęłam go.
- stęskniłam się za tobą.
Zamruczałam mu do ucha. Podziałało, mężczyzna objął moją
twarz i zatopił swoje usta w moich, były takie miękkie i słodkie. Przejechał
językiem po mojej wardze, otworzyłam usta i nasze języki zaczęły tańczyć. Po
długim pocałunku patrzyliśmy sobie w oczy, przejechałam palcem po jego torsie.
- mam dla ciebie niespodziankę kochana.
- słucham?
- jedziemy na małe wakacje, pojedziemy do Nowego Orleanu.
- fantastycznie!
Przytuliłam się mocno i pocałowałam go mocno.
- puk, puk.
Drzwi uchylił brat, wszedł do pokoju i położył się na łóżku
Klausa.
-Kol spadaj.
-nie, nie jadę z wami.
- nie ma mowy.
- jadę, mieliśmy razem jechać braciszku.
Wstał i położył rękę na ramieniu Klausa.
- Kol spadaj pogadamy jutro.
Mężczyzna wyszedł z pokoju gwiżdżąc pod nosem.
- to na czym skończyliśmy.
Pocałował mnie mocno i wplótł ręce w moje włosy, zaśmiałam
się cicho.
- idę pod prysznic.
Pocałowałam go przelotnie i poszłam do łazienki, zmyłam
makijaż. Rozczesałam włosy i wzięłam szybki prysznic. Założyłam za dużą
koszulkę Klausa, zeszłam na dół chciałam się napić.
Wzięłam sok i poszłam do sypialni. Pierwotny siedział na
łóżku, podeszłam i zakryłam mu oczy. Ściągną moje dłonie i posadził mnie na
swoje kolana.
- ślicznie wyglądasz.
- dziękuje. Chodźmy spać bo jestem zmęczona.
Wdrapałam się pod kołdrę, Klaus zrobił to samo. Przytuliłam
się mocno i zasnęłam w jego mocnych ramionach. Rano poczułam usta na moim
czole, otworzyłam oczy i przytuliłam się do ukochanego.
- dzień dobry skarbie.
*******************************************************************************
I jest kolejny :)
Zachęcam do komentowania :*
Zapukałam delikatnie i po chwili drzwi się otworzyły, stał w nich wyskoki mężczyzna o zabawnej twarzy. Mężczyzna uśmiechał się, a ja stałam nieruchomo.
Wzięłam mały łyk, alkohol rozpalił moje gardło uśmiechnęłam się ponuro czekając na odpowiedź Kola.
rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Kiedy skończyliśmy Klaus wziął
mnie za rękę i poszliśmy do jego sypialni. Zamknęłam drzwi podeszłam do
ukochanego, objęłam go.
sobota, 25 maja 2013
5
Czułam usta Klausa na mojej szyi. Był taki delikatny, byłam
rozdarta. Miałam mieszane uczucia, z jednej strony chciałam tego, a z drugiej
nie.
- Klaus przestań proszę – odsunęłam się od niego i usiadłam
na kanapie. W tle leciała cicho muzyka, a moja głowa była pełna dziwnych myśli.
Słyszałam jak Klaus powoli siada obok mnie.
- dlaczego, powiedz mi proszę – chwycił mnie delikatnie za
podbródek i popatrzył mi w oczy.
- jesteś moim profesorem a to, że tu jestem i to już jest
przesada.
- to nie jest problemem, możemy stąd wyjechać daleko.
- nie, nie możemy, muszę już iść – wstałam założyłam kurtkę
i wyszłam. Szłam ulicą ponurego Londynu, padał lekki deszcz. Dlaczego jestem
taka głupia? Dlaczego z nim nie zostałam?. Wokół mnie życie tętniło życiem.
Ludzie spotykali się na ulicach, zaczynała się zabawa. Byłam wściekła,
rozgoryczona. Szłam dosyć szybko, moja twarz była mokra od deszczu. Dosyć
szybko znalazłam się w swoim mieszkaniu, od razu udałam się do łazienki.
Ściągnęłam swoje ubranie, weszłam pod prysznic. Moje ciało zalała fala ciepła,
Klaus dalej siedział w mojej głowie i nie chciał z niej wyjść. Po trzydziestu
minutach, wyszłam spod prysznica owinęłam się starannie ręcznikiem. Założyłam moją
koszulkę nocną i udałam się do łóżka, gapiłam się w mój biały sufit i
rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Moją fale rozmyślań przerwał dzwonek do drzwi, wstałam
powoli, założyłam szlafrok i powlokłam się do drzwi otworzyłam je szeroko
zastałam przed nimi Klausa.
- co ty tu robisz ?
- nie mogłem sam w domu wysiedzieć musiałem przyjść –
weszliśmy do salonu, nie odzywałam się, patrzyłam w niego jak w obrazek. Klaus
chodził szybkim krokiem po mieszkaniu, był taki elegancki.
- usiądź proszę – zrobił to o co poprosiłam, patrzył na mnie
z taką czułością. Wstałam z fotela i usiadłam obok niego.
- wiem co chcesz powiedzieć, ale to nie prawda chcę być
blisko ciebie, a wiesz co to przypieczętuje?
- słucham cię-
- daj rękę – podałam mu swoją dłoń, przeczuwałam co chce
zrobić. Wysunął swoje kły i wbił mi się w nadgarstek. Czułam narastające
podniecenie, chwyciłam go za włosy. Klaus chwycił mnie w tali tak, że usiadłam
na jego kolanach. Opuszkami palców dotykałam jego idealnej twarzy. Gdy
przestał, odpięłam dwa guziki jego koszuli pochyliłam się do jego szyi i
złożyłam na niej delikatny pocałunek, a potem wgryzłam się w jego tętnice. Moją szyje
wypełniła gorąca krew, Klaus jedną rękę wplótł w moje włosy, a drugą gładził po
moim udzie. Gdy już skończyłam, wytarłam usta z krwi. Popatrzyłam w jego
niebieskie oczy, a on obdarował mnie magicznym uśmiechem.
- i co teraz zmieniasz zdanie – przejechał palcami po moim
obojczyku.
- zastanowię się, jest już późno – wstałam wzięłam Klausa za
rękę i poszliśmy do sypialni. Położyłam
się, Klaus zrobił to samo. Przytulił mnie i zasnęłam w jego ramionach. Dziwne w
nocy mi się nic nie śniło. Rano obudziłam się w dobrym humorze, czułam obecność
Klausa, otworzyłam oczy. Przypomniał mi
się wczorajszy wieczór, jakie ja mam dziwne humory raz go chce, a raz
nie. Obróciłam się w stronę Klausa, tak słodko spał lekko się uśmiechał.
Spaliśmy w jednym łóżku, piliśmy swoją krew i te emocje. Miało to jednak swoje
konsekwencje głowa mnie bardzo bolała, nie miałam siły iść dziś na zajęcia.
Przejechałam delikatnie palcami po jego twarzy, a on otworzył oczy.
- witaj Caroline – zrobił jeden ruch i znalazł się nad mną,
przygryzłam lekko wargi. Emocje wróciły, zalała mnie fala ciepła – i co
zastanowiłaś się – uśmiechnął się i mnie
pocałował, był to namiętny pocałunek ale szybki. – nie teraz proszę muszę się
wykąpać- wyślizgnęłam się spod Klausa i poszłam do łazienki, usłyszałam za sobą
lekkie westchnięcie uśmiechnęłam się sama do siebie. Wzięłam długi prysznic, umyłam starannie zęby. Włosy
upięłam w niechlujny kok, założyłam czarne legginsy i szarą tunikę. Wyszłam z
łazienki, a z kuchni dochodziły nieziemskie zapachy.
- Klaus to musi być pyszne – uśmiechnęłam się do niego
usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Sprawdź sama, dziś nie idziemy na zajęcia już
powiedziałem, że jesteś chora – uśmiechnął się zadziornie i jadł dalej. Resztę
śniadania zjedliśmy w milczeniu, cały czas obserwowałam go, był taki uroczy. W
jego oczach można by zobaczyć wszystko, był idealny nawet w wczorajszej
koszuli. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Klaus ja posprzątam ty otwórz – zaczęłam znosić rzeczy do
zmywarki, a on poszedł otworzyć.
- Caroline chodź na chwilę- krzykną z hallu.
- już – udałam się do drzwi i zobaczyłam Nicole trzymała w
ręku jakieś notatki, stanęłam obok Klausa.
- Klaus zostaw nas same – uśmiechnęłam się do niego, a on
się posłusznie się usunął. Oparłam się o drzwi, wiedziałam po co ona tu przyszła z
czystej ciekawości.
- cześć Caroline przyniosłam ci notatki – podała mi je.
- dzięki, a teraz możesz już iść – już miałam jej zamknąć
drzwi przed nosem.
- wiesz co, za związek z profesorem możesz wylecieć ze studiów
wiesz- była wyraźnie wściekła, ale teraz to już przesadziła.
- co cię to obchodzi, zazdrosna jesteś czy jak myślisz, że
co jesteś w czymś lepsza ode mnie, jesteś głupia i naiwna I WYNOŚ SIĘ STĄD. –
zamknęłam jej drzwi przed nosem, szłam do salonu, przeklinając cicho pod nosem.
Jak ona takie rzeczy może mówić, że mnie z uczelni wywalą. Usiadłam obok
Klausa.
- widzę, że niezła sprzeczka była – przytulił mnie do siebie
- możemy o tym nie gadać – sięgnęłam po pilota i włączyłam
jakiś film. Oglądaliśmy w milczeniu Klaus cały czas bawił się moimi kosmykami
włosów. Ciekawy dosyć ten film, ale nie mogłam się na nim skupić.
- nie rób tak bo nie mogę się skupić – obróciłam się i
spojrzałam mu w oczy.
- wiesz co kochana, musisz mi się jakoś odwdzięczyć za opiekowanie
się dziś tobą – usiadłam mu na kolanach i odpięłam jeden guziczek od koszuli, Klaus
położył swoje ręce na moich biodrach.- masz coś konkretnego na myśli –
przygryzłam wargę i musnęłam jego wargi. Przysuną się do mnie zaczęliśmy się
całować, odpinałam mu powoli guziki od koszuli.
- chcesz tego – uśmiechną się do mnie i ściągną swoją
koszule. Przejechałam rękoma po jego nagiej klacie był tak dobrze zbudowany.
- chcę- zbliżyłam się i lekko musnęłam jego szyję. Jednym
zgrabnym ruchem ściągną mi koszulkę.
Jego oczom ukazał się czarny koronkowy stanik, odszukał moje usta i zaczęliśmy
się namiętnie całować. Klaus podniósł mnie i cały czas się całując poszliśmy do
sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku, zajrzał mi głęboko w oczy. Ta
chwila mogła trwać wiecznie. Całował mnie po szyi, i już po chwili miałam na
sobie samą bieliznę. Odszukałam jego usta i nasze języki zaczęły tańczyć,
obróciliśmy się teraz to ja na nim siedziałam i próbowałam odpiąć jego pasek.
Uśmiechnął się tylko i sam szybko ściągnął spodnie. Dotykał całego mojego
ciała, nie mogłam myśleć racjonalnie. Błądził rękami po moich plecach w końcu
zatrzymał się na zapięciu stanika, jednym zgrabnym ruchem pozbył się go.
Poczułam się dziwnie skrępowana, Klaus to chyba zauważył. Zaczął mnie całować po
twarzy, zatrzymał się na uchu.
- nie bój się skarbie jesteś piękna – uśmiechnęłam się
pociągnęłam go za włosy tak, żeby znaleźć jego usta. Potem zabrał się za moje
springi i pozbył się swoich bokserek. Byliśmy cali nadzy czułam się
fantastycznie, był taki delikatny jakby ochłodził się z chińską porcelaną, po
chwili byliśmy jednością. Gdy skończyliśmy opadliśmy na poduszki, zamknęłam
oczy nie chciałabym aby ta chwila się kończyła. Klaus obrócił się w moją
stronę, jeździł palcami po moim tułowiu.
- jesteś piękna – delikatnie pocałowałam go w usta. Nagle
zadzwonił telefon Klausa, ktoś coś długo mówił do słuchawki, a potem się
rozłączył.
- coś się stało – usiadłam obok niego.
- muszę już iść, jutro po ciebie przyjadę – pocałował mnie
szybko, ubrał się i wyszedł. Położyłam się i zasnęłam, następnego dnia
obudziłam się dość wcześnie bo przed siódmą. Pierwsze to poszłam do kuchni i
wypiłam dwie torebki krwi, potem wzięłam szybki prysznic. Założyłam dziś czarne
rurki, obcisły czarny top i brązowy sweterek. Zrobiłam dość mocny makijaż włosy
zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam torbę i wyszłam, zjechałam na dół windą cały
czas myślałam o Klausie, o wczorajszym wieczorze chciałam to powtórzyć. Wyszłam na zimne powietrze i od razu się uśmiechnęłam
bo zobaczyłam Klausa opartego o swój samochód.
- dzień dobry kochana – podszedł do mnie obiją i mocno
pocałował. Miałam motylki w brzuchu, on był taki męski, a zarazem taki
delikatny.
- hej Klaus, załatwiłeś wszystko?
- prawie, ale nie rozmawiajmy o tym, bo zaraz zaczynam wykładać
kochanie – wziął mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.
- teraz będziemy musieli udawać, że nas nic nie łączy –
zrobiłam smutną minkę.
- wytrzymamy, a po skończonym wykładzie zapraszam do siebie.
– wjechaliśmy na parking, musnęłam jego usta i wyszłam z samochodu. Szłam
dumnie korytarzem, w mojej głowie tylko Klaus, Klaus, Klaus. Usiadłam na
krześle i rysowałam sobie coś na kartce, poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- Caroline niezłą miałaś dziś podwózkę- zadrwiła Nicole.
*********************
I jest kolejne, co sądzicie ? Dziękuje za miłe słowa i zachęcam do komentowania :**
sobota, 18 maja 2013
4
Obudziłam się z strasznym bólem
głowy. Nic nie pamiętam z wczorajszej nocy. Tylko jakieś rozmazane obrazy, nie
chciałam otworzyć oczu. Dziwnie się czułam jakby nie u siebie, lekko otworzyłam
oczy, coś mi się nie zgadzało. W tym pokoju było za jasno, usiadłam i
spostrzegłam się, że nie jestem u siebie. Nagle do pokoju wszedł Klaus:
- Klaus co ty tu robisz ? –
podciągnęłam kołdrę pod szyję.
- Kochana jesteś w mojej sypialni –
uśmiechnął się zadziornie.
- Że co? Jak ? – nie mogłam znaleźć
odpowiednich słów.
- Byłaś wczoraj bardzo pijana, a
nie chciałaś dać mi kluczy więc cię wziąłem do siebie- przysiadł na skraju
łóżka, nadal się uśmiechał.
- super, a obiecałam sobie, że się nie
opije. – spuściłam głowę. Klaus zaczął się śmiać, ja też cicho zachichotałam.
- Zejdziesz na dół zrobiłem
śniadanie – uniósł pytająco brwi.
- czekaj, czekaj gdzie są moje
ubrania ? – rozglądałam się po pokoju szukając moich rzeczy.
- no właśnie nie ma, bo zalałaś je
czerwonym winem i są w koszu – i pokazał i rząd pięknych białych zębów.
- co ? to co ja mam teraz włożyć –
byłam zła -kurcze mam teraz w
prześcieradle chodzić.
- nie oczywiście, że nie będziesz w
prześcieradle chodzić – wstał z łóżka i z uśmiechem podszedł do szafy,
wyciągnął z niej szary duży T-Shirt. Rzucił mi go prosto w ręce.
- wyjdź muszę się przebrać –
wskazałam na drzwi, a on spokojnie wyszedł. Wciągnęłam na siebie koszulkę,
przeglądnęłam się w lustrze. Całkiem ci w nim do twarzy, odezwałam się sama do
siebie.
- Klaus gdzie jest łazienka –
powiedziałam normalnie, wiedziałam dobrze, że mnie usłyszy.
- pierwsze drzwi po prawej –
odpowiedział mi, a ja szybko udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i
wysuszyłam włosy i powoli zeszłam na dół. Dom Klausa był duży, miał inny styl
niż ten rodzinny. Wszystko było takie nowoczesne, ale miał też nutkę klasyki.
Weszłam do kuchni usiadłam przy stole gdzie było pełno smakołyków, wzięłam
sobie gofra i zaczęłam jeść.
- Klaus pyszne – uśmiechnęłam się
do niego, on też jadł gofra.
- Dziękuje, miło to słyszeć –
Czułam jak na mnie patrzy, tak inaczej. Czułam się wcale nie skrępowana,
przeżuwałam starannie każdy kęs. Gofry mi nie wystarczały potrzebowałam krwi.
- Dzięki za śniadanie ale muszę już
iść – wstałam, ale on znalazł się bardzo szybko naprzeciw mnie.
- Nie Caroline, nie uciekniesz mi
jeszcze – przejechał mi opuszkami palców po policzku. Moje ciało przeszedł
dreszcz, fala dziwnego ciepła. Patrzyłam mu w oczy jakoś nie mogłam odwrócić
wzroku.
- Zrozum potrzebuje krwi – w końcu
udało mi się odwrócić wzrok.
- Krwi powiadasz, brunetkę ?
blondynkę ? – zrobił pytającą minę.
- woreczka krwi Klaus – dalej
staliśmy blisko siebie. Klaus podszedł do lodówki i wyją jeden woreczek i podał
mi go.
- dzięki – udałam się do kanapy
usiadłam na niej i zaczęłam pić. Gdy już skończyłam, rzuciłam pusty woreczek na
stolik.
- Caroline co chcesz dziś robić ? –
powiedział siadając obok mnie. – możemy po prostu odpocząć, odczuwam skutki
wczorajszej imprezy. – oparłam głowę o oparcie i zamknęłam oczy. Czułam jak
Klaus przysuwa się do mnie.
- Masz racje możemy odpocząć –
wziął w palce mój kosmyk włosów i zaczął się nimi bawić. Uśmiechałam się sama
do siebie, otworzyłam oczy Klaus nie przestawał.
- Klaus to jest dziwne –
popatrzyłam na niego.
- co jest dziwne ? – zabrał rękę
- to co robisz, zabierasz mnie do siebie,
kokietujesz, ja się czuje z tym dziwnie – miałam mieszane uczucia, dziwnie mi
się nagle zrobiło.
- Caroline – spojrzał mi głęboko w
oczy – pierwsza zasada prawdziwego życia, rób to czego najbardziej się boisz-
uśmiechnął się i mnie pocałował. Miał takie miękkie usta, był taki delikatny.
Moja głowa była pusta wszystko zniknęło był tylko Klaus, oplotłam rękami jego
szyję tak, że na nim siedziałam. Klaus błądził rękami po moich plecach, jego
usta nie odrywały się od moich. Był to długi, bardzo długi pocałunek. – Klaus czekaj – oderwałam się od niego i
próbowałam trzeźwo myśleć.
- co się stało ? – wydał się
szczęśliwy.
- nie możemy rozumiesz ! – spuściłam
wzrok i skierowałam się w stronę drzwi.
- dlaczego, powiedz – zablokował mi
przejście. Tak naprawdę nie chciałam stąd wychodzić, chciałam z nim zostać, ale
nie mogłam to by się nie udało.
- Ty ja nie pasujemy do siebie
rozumiesz – czułam, że mam mokre oczy.
- Nie pasujemy ? my się uzupełniamy
rozumiesz ! ciągnie mnie do ciebie, chce być tam gdzie ty – powoli podszedł i
pocałował mnie. Zamknęłam oczy…
************************************************************************
I jest kolejny podoba mi się nawet, miałam bardzo ciężki tydzień dziękuje za wszystkie słowa i liczę, że zostawicie komentarz :)
piątek, 10 maja 2013
3
Wybiegłam przerażona, czułam nienawiść, ból,
wszystko. Ogarnęła mnie ciemna rozpacz, byłam rozczarowana. Miało być
tak pięknie, właśnie miało. Dziwnie się czułam, znałam go zaledwie od
paru dni. Nagle poczułam, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Wszystkie
emocje zniknęły. Obróciłam się i zobaczyłam Klausa.
- coś się stało kochana ?- uśmiechał się, ale widząc moją minę zmienił szybko wyraz twarzy.
-
nie nic tylko, chętnie bym kogoś rozszarpała â wycedziłam przez zęby.
- Klaus zbierajmy się chyba, że mam zadzwonić po taksówkę.
-
nie odwiozę Cię -i znowu zaczął się szczerzyć- aha, musisz mi
podać adres- skierowaliśmy się w stronę jego BMW. Oczywiście otworzył mi
drzwi, taki miły gest. Podałam mu swój adres i w drodze powrotnej nie
odzywaliśmy się do siebie. Myślałam tylko jak rozwalić Harry’ego. Klaus
zerkał na mnie co jakiś czas, nie zaprzątałam sobie tym głowy.
- jesteśmy - zgasił silnik i spoglądał na mnie, czekał aż coś powiem.
- Klaus, przepraszam że to tak wyszło i dziękuje za podwiezienie- uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu.
-
do zobaczenia na zajęciach - powiedział i odjechał z piskiem opon.
Weszłam powoli do mieszkania i pierwsze udałam się do barku, wyjęłam
butelkę Burbona. Usiadłam przy komputerze i napisałam do paru dziewczyn
odnośnie imprezy. Chciałam ją zorganizować w weekend, zapoznać się z
grupą. Wynająć jakiś lokal, ustaliłyśmy wszystko, ja się miałam zająć
tylko ulotkami. Uwinęłam się z pracą dosyć szybko. Nagle dostałam sms,
był od Harry’ego. Gdy go przeczytałam zaczęłam się śmiać „Caroline to
koniec, nie pasowaliśmy do siebie ! żegnaj Harry”. Był prze zabawny
dobrze, że pojutrze ta impreza to się lekko od stresuje. Postanowiłam
iść pod bardzo długi prysznic.
****Następnego dnia****
Obudziłam
się dość wcześnie, wykonałam poranną toaletę i wypiłam torebkę z krwią.
Ubrałam się dość ładnie, wzięłam ulotki i wyszłam z mieszkania. W
drodze na uczelnię w głowie siedział mi Klaus. Te słowa, że został bo ja
tu jestem, weszłam dumnym krokiem i podeszłam od razu przywiesiłam
informacje o jutrzejszej imprezie. Gadałam z jakąś dziewczyną ale
myślałam zupełnie o czymś innym. Weszliśmy do Sali gdzie zajęcia
prowadzić miał Klaus. Wszystkie dziewczyny śliniły się do niego i
wszystkie się pięknie witały. Szłam sobie do swojego miejsca gdy
usłyszałam ten piękny akcent.
- witaj Caroline- obróciłam się, Klaus się uśmiechał, a dziewczyny piorunowały mnie wzrokiem.
-
cześć Kalus…yy…to znaczy panie profesorze- odwzajemniłam uśmiech.
Usiadłam w ławce przysłuchiwałam się jak się dziewczyny starają.
-
Panie profesorze, pan też jest zaproszony na naszą imprezę powitalną- szczerzyła się do niego ta suka Nicole i wręczyła mu ulotkę.
-
oczywiście że będę, a teraz przejdźmy do wykładu- Wstał i zaczął
opowiadać, oglądałam jego ruchy, jego twarz. Oczy. Coś mnie dziwnego do
niego ciągnęło, czemu ja tego nie odpycham. Po skończonym wykładzie
postanowiłam sobie odpocząć. Wyszłam szybko z uczelni i pojechałam do
salonu samochodowego, wybrałam sobie śliczne białe Audi a8, zakochałam
się w nim, wzięłam je sobie za darmo. W końcu od czasu do czasu trzeba
wykorzystać swoje zdolności, z uśmiechem wsiadłam do mojej nowej
zdobyczy i pojechałam do galerii handlowej. Spędziłam tam dużo czasu,
kupiłam sobie śliczną koronkową czarną sukienkę do tego czarne szpilki i
jasną kurteczkę. Z uśmiechem na twarzy jechałam do domu, po dość
szybkiej jeździe znalazłam się przed moim domem. Wysiadłam i wzięłam
zakupy, nagle zobaczyłam znajomą twarz:
- Klaus? Co ty tu robisz ?- zapytałam zdziwiona.
-zostawiłaś
to dziś w klasie - pomachał mi zeszytem, widząc że mam ręce pełne
zakupów zaczął się śmiać.- widzę, że zakupy się udały - uśmiechał
się dalej.
- wejdź - weszliśmy do domu,
położyłam zakupy w hollu. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie,
na stole została wczorajsza butelka Burbona.
- ostro imprezujesz -zaczął się śmieć a ja poszłam do kuchni po dwie szklanki i rozlałam Burbona.
- nie prawda- wręczyłam mu szklankę.
- to co pogadamy dziś spokojnie? - uśmiechnął się lekko.
-
możemy, więc wczoraj powiedziałeś, że ze względu na mnie zostajesz -
spojrzałam mu w oczy, były takie piękne, niebieskie. Opamiętaj się -krzyknęłam do siebie. Klaus wziął łyk Burbona.
- tak czy to takie trudne - zrobił się lekko poirytowany.
-
wiesz Klaus, że z tego nic nie będzie - nie chciałam na niego
patrzeć, nagle usłyszałam trzaskające drzwi, podniosłam lekko oczy nie
było już Klausa. Zrobiło mi się przykro postanowiłam, że ogarnę lekko
dom. Gdy już wszystko lśniło, postanowiłam wyskoczyć do szpitala po
krew. Bardzo szybko się z kradzieżą uwinęłam. Wieczorem wzięłam długą
kąpiel, zrelaksowałam się po godzinnej kąpieli owinęłam się starannie
ręcznikiem. Założyłam piżamkę wzięłam laptopa i włączyłam sobie jakiś
romantyczny film, oczywiście musiałam się popłakać, położyłam się
grzecznie spać. Rano obudziłam się wypoczęta, spojrzałam na zegarek była
11:30, a o 15:30 już musiałam tam być. Wzięłam szybki prysznic,
założyłam sukienkę, wyprostowałam włosy, pomalowałam się. O piętnastej
byłam gotowa wzięłam torebkę i pojechałam do klubu. Czułam się fajnie,
nowi znajomi, w klubie trwały ostanie poprawki, zespół już kończył
wszystkie próby. Usiadłam sobie przy barze i zamówiłam drinka, poznałam
się już z wszystkimi dziewczynami. Po jakiś dwóch godzinach impreza nabierała tempa, wszyscy się
świetnie bawili.
- witaj Caroline -zobaczyłam go był bardzo elegancki uśmiechał się
- witaj Klaus - uśmiechnęłam się/
- widzę, że drink Ci się kończy pozwolisz, że Ci postawię - odszedł na chwilę i już wracał z dwoma drinkami.
- dzięki, - wzięłam drinka i próbowałam być miła.
- zatańczymy- uniósł lekko brwi i w tym momencie zaczęła lecieć ballada.
- w sumie, możemy - uśmiechnęłam się sztucznie. Przeszliśmy w stronę
parkietu. Klaus położył rękę na mojej tali, przez moje ciało przeszedł
prąd, drugą ręką splótł moje palce. Nie panowałam nad sobą, byłam dość
blisko za blisko.
************************************************************************
I JEST KOLEJNE :) DZIĘKUJE A MIŁE SŁOWA :*
poniedziałek, 6 maja 2013
2
Zobaczyłam Klausa,
siedział sobie wygodnie w fotelu i prowadził wykład. Jego zdziwienie
było równe mojemu, czułam lekką panikę, stres. Na plecach poczułam
krople potu.
-
Dzień Dobry dziękujemy, że się pani pojawiała panno…- urwał nagle.
Przecież mnie zna, a może nie chce już. Nie! dość udawaj, że go nie
znasz.
-
Caroline - uśmiechnęłam się sztucznie i zajęłam miejsce. Klaus
odwzajemnił uśmiech tylko jego w przeciwieństwie do mojego był szczery.
Wykład był bardzo interesujący, gdy skończył spakowałam się szybko i
wyszłam z Sali. Moje „koleżanki” śliniły się do niego cały czas i celowo
opóźniały wykład. Następne wykład był nudny jakaś stara babka, całą
godzinne coś gadała. Nie zwracałam na nią uwagi. Po mojej głowie
chodziły różne myśli, czemu Klaus tutaj ? dlaczego London? To tylko
zbieg okoliczności ?. Tak się zatraciłam, że nie zauważyłam, ze się
wykład skończył. Dziś był koniec wykładów, miałam się jeszcze udać do
dziekanatu, załatwić jakieś formalności. Szłam sobie spokojnie
korytarzem, ale Klaus nie mógł wyjść z mojej głowy. Po chwili byłam już
pod odpowiednimi drzwiami. Weszłam dumnym krokiem, załatwiłam wszystko.
Gdy wychodziłam wpadłam na genialny pomysł, ale musiałam go jeszcze
przedyskutować z paroma dziewczynami. Tak miałam głowę zakrzątaną
różnymi sprawami, że na kogoś wpadłam.
- przepraszam bardzo- powiedziałam i teraz zorientowałam się, że wpadłam na Klausa.
-
nic nie szkodzi Caroline, teraz już nie musisz udawać, że mnie nie
znasz - uśmiechnął się szarmancko i wplótł mi kosmyk moich włosów za
ucho. Poczułam się dziwnie skrępowana, utkwiłam wzrok w podłodze. Był to bardo odważny gest.
-
Klaus wolę starą wersje gdzie się nie znamy - nie uśmiechałam się i
założyłam ręce na piersi. I spojrzałam mu w oczy, jejku jakie one ładne
takie niebieskie. Caroline uspokój się to twój profesor, skarciłam się w
myślach.
- to w ramach, że chcę poznać moją uczennice zapraszam Cię na kawę â i dalej się uśmiechał.
-
w sumie możemy iść - odwzajemniłam uśmiech. Caroline co ty robisz ?z
Klausem? Serio ? co z Harrym ?. Czułam się dziwnie idąc z nim ramię w
ramię, a on się jeszcze cały czas szczerzył. Wszyscy się na nas gapili,
dlatego jeszcze bardziej robiło mi się głupio. Odetchnęłam z ulgą, kiedy
w końcu wyszliśmy z budynku. Już miałam się kierować do pobliskiej
kawiarni.
-
Caroline pozwól - stał oparty o czarne BMW i uśmiechał się dalej.
Wypuściłam głośno powietrze i powoli kierowałam się do jego samochodu.
Otworzył mi drzwi, a ja spokojnie usiadłam. W samochodzie roznosił się
zapach drogich ładnych perfum, czułam się dziwnie normalnie. Klaus
szybko zajął miejsce obok mnie.
- możesz mi powiedzieć czemu nie mogliśmy iść do tej restauracji - wskazałam ręką na mały budynek.
-
bo idziemy do mojej ulubionej, zobaczysz spodoba ci się - włączył cicho
radio na stacje z muzyką z lat 80-tych. Jechaliśmy w milczeniu,
próbowałam nie zerkać na Klausa ale on chyba widział, że mi to nie
wychodzi.
-gapisz się - spojrzał na mnie spod brwi.
- nie prawda! Daleko jeszcze - robiłam się coraz bardziej niecierpliwa.
-
już jesteśmy - powiedział i już otwierał mi drzwi. Wyszłam zgrabnie i
zobaczyłam dużą elegancką restauracje. Nie odzywając się do Klausa
skierowałam się w stronę drzwi, dziwnie się czułam. Czar z samochodu
prysł, pojawiły się wątpliwości. Weszliśmy do restauracji zajęliśmy mały
stolik przy oknie, Klaus dżentelmen odsunął mi krzesło a sam usiadł
naprzeciwko.Restauracja była mała, czuło się w niej ciepło. Wszystko było w brązach podkreślały to lampy opuszczone nisko na stoliki.
- Caroline czego się napijesz ?- uśmiechnął się i kiwnął na kelnera.
- czerwonego wina- dalej miałam dziwną minę. Coraz lepiej przebywało mi się w jego towarzystwie.
- proszę czerwone wino dla tej pani a dla mnie Burbon- zwrócił się do kelnera, a ten zrozumiał, że ma sobie iść.
- Klaus dlaczego London i ta uczelnia?- spojrzałam mu w oczy.
-
byłem w Francji, Niemczech, Brazylii ale nigdzie nie postanowiłem
zostać na dłużej- w tym momencie kelner podał nam zamówienie.
- czyli teraz też nie zostajesz na dłużej -spojrzałam na niego pytająco i wzięłam łyk wina.
-
miałem wyjechać ale coś mnie zatrzymało więc chyba zostanę troszkę
dłużej - uśmiechnął się zadziornie, nastała chwila milczenia. Moja
głowa była pełna pytań, a dokładnie jedno „Dlaczego zostaje”.
- ale może mi powiesz co Cię zatrzymuje - robiłam się coraz bardziej niecierpliwa.
- Ty, ty mnie zatrzymujesz- uśmiechnął łobuzersko
- wiesz ja muszę już wyjść - wstałam i już kierowałam się do wyjścia, ale Klaus złapał mnie za rękę.
-
zostań proszę - usiadłam, wpatrywałam się w okno. Nagle dostrzegłam znaną mi osobę, był to Harry, ale nie sam.
- na co patrzysz- spojrzał w ten sam punkt co ja. Teraz to ja już nad sobą nie panowałam, nie spodziewałam się tego, że tak to się skończy. Jak on mógł całować tą małpę. Wszystko się we mnie gotowało, miałam ochotę rozwalić mu ten głupi łep.
***********************************************************************
Dziękuje mam nadzieje że się spodobało :)
***********************************************************************
Dziękuje mam nadzieje że się spodobało :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)